czwartek, 21 sierpnia 2014

Hola? Pamięta mnie ktoś? :D + Rozdział *8* cz.2 ;*

"Dlaczego? Dlaczego właśnie mnie? Dlaczego on mnie okłamał? Żebym czuła się szczęśliwa? Jeżeli tak to chyba mu nie wyszło ..." - dziewczyna zastanawiała się szepcząc. Po chwili zaczęła już szlochać w poduszkę nadal użalając się nad sobą. Nagle usłyszała dźwięk pukania i natychmiast zerwała się z łóżka. Podeszła do lustra, modląc się by nie było widać, że płakała. Pech. Jak zwykle. Gruba warstwa tuszu, którą nałożyła rano zrobiła ciemne smugi pod oczami. Wiedziała, że wygląda okropnie, mimo to wpuściła osobę dobijającą się do jej królestwa. Potrzebowała wsparcia.

- Fran?! Płakałaś?! Co się stało? Jeżeli to przez tego twojego kochasia, to wiedz, że się z nim policzę!!! - zdenerwował się starszy brat Włoszki, przyjmując pozycję boksera.
- Nie! Proszę przestań .. Tak właściwie.. To tak! Przeżyłam najgorszy dzień w moim życiu. - zaczęła łkać - Marco mnie okłamał, nie wiem dlaczego i o co mu chodziło, ale wcześniej powiedział mi, że nigdy z nikim nie chodził, a później mówił o jakiejś Anie i się go spytałam, okazało się, że to jego była dziewczyna! Mówił, że ona będzie do czegoś idealna, ale nie wiem do czego... Myślisz, że chce ze mną zerwać? A jeżeli on mnie z nią zdradza? - powiedziała jednym tchem.
- Spokojnie. Jutro się z nim policzę ;)
- Dziękuję. Tylko nie zrób mu krzywdy.
- Obiecuję. Na paluszek.

*Ranek*
Francesca obudziła się o dziwo bardzo wcześnie. Już nie była zła na Marco i chciała powiedzieć Luce, żeby odpuścił sobie te niepotrzebną sprzeczkę. To w końcu niewinne kłamstewko. Wstała i założyła białą sukienkę na ramiączka w czerwone wisienki z zielonymi listkami. Zrobiła sobie kucyka i tym razem lekki makijaż oraz zeszła po wysokich schodach na dół. Liczyła na to, że jej starszy brat zrobi śniadanie, trochę z nią pogada.. Ale go już nie było.
"Chyba nie poszedł do Marco?" - wyszeptała przerażonym głosem. Złapała za torebkę i wybiegła z mieszkania, przypominając sobie w międzyczasie adres chłopaka. Gdy była już przy ulicy Meksykanina, usłyszała odgłosy uderzeń. Schowała się za drzewem i wychyliła głowę. Marco miał już sporo siniaków na rękach i nogach, a Luca coś do niego mówił. Po chwili akcja się rozkręciła. Włoch złapał chłopaka za koszulkę, uniósł do góry i spoliczkował do tego stopnia, że Marco stracił przytomność.

- Luca!! Zostaw go! - krzyknęła Francesca  i podbiegła do swojego chłopaka leżącego na ziemi. Krwawił. - Miałeś nie zrobić mu krzywdy!
- To nie jest typ dla ciebie!
- Nie chcę cię więcej widzieć!

Zanim się obejrzała - Luci już nie było. Ale nadal nie czuła się dobrze. Co chwila odwracała wzrok, bo nie mogła patrzeć na swojego ukochanego w takim stanie. Nie chciała widzieć już brata, dlatego nawet jej się nie śniło, żeby dziś iść do Resto. Wezwała karetkę i nie ruszała się z miejsca zdarzenia. Co sekundę sprawdzała puls Marco. Żył. Chyba.

------------------------------------------------------------------------
Wracam do Was kochani! Jak widzicie - zmieniłam nazwę :) Od dziś jestem Xabianistka, a nie XabianiFAN :D ;*
Jak mi wyszedł rozdział? Wiem, trochę krótki :\ Proszę o komentarze :))

Ciao XXXX
~Xabianistka ஐ

6 komentarzy:

  1. Nareszcie kochana wróciłaś! Już myślałam że zostawisz tego bloga...
    Rozdzial cuudowny *u*
    Luca pobił Marcusia
    Nie ładnie, nie ładnie xd
    Życze weny i czekam na next ;**
    Pozdrawiam
    ~ F.T

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Fajnie tu i zapraszam do mnie: http://marcescamarcoifran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej widziałam od ciebie komentarze i bardzo się z tego cieszę i mam kolejną nowość mam nadzieję, że weźmiesz w niej udział i wy też. http://marcescamarcoifran.blogspot.com/ Gorąco zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie jakiś Aktywny blog o Marcesce :) Świetne :D i czekam na następny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej jestem nowa, piszesz super opowiadanie, jestem zachwycona :D ale trochę się przeraziłam jak Luca pobił Marco, wracając, pisz szybciutko nowe rozdziały, życzę mnóstwo weny. Pozdrawiam
    Marta ♥

    OdpowiedzUsuń