środa, 25 grudnia 2013

Rozdział *5*

Rano w Studiu, Angie rozwiesiła kartki z listą nastolatków, którzy przeszli egzamin ze śpiewu. Federico wbiegł do szkoły z hukiem, zobaczyć czy jego dziewczyna przeszła i czy ma ćwiczyć grę na instrumencie.
- Fede.. i jak? - zapytała Ludmila, która przed chwilą weszła do budynku.
- Sama zobacz! - zawołał radośnie.
- Jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa! - westchnęła. - Nie licząc dnia, gdy poznałam Ciebie. - dodała i namiętnie pocałowała swojego chłopaka, a on odwzajemnił tą czułość. Chwilę później zaczęli szukać 'Tavelli Marco' na liście. Wyszło na to, że nie było go na żadnej z tych kartek.
- Musimy mu powiedzieć! - oznajmił Fede.
- Tak i to jak najprędzej. - dopowiedziała Lu i popędzili szukać Marco.

Chłopak właśnie zmierzał ku listy, ale Fedemila go zatrzymała.
- O co wam chodzi? Przesuńcie się muszę coś zobaczyć..
- W tym tkwi problem. Nie ma Cię na tych listach. - wytłumaczył Włoch. 
- Ale dlaczego..? - powiedział lekko zszokowany.
- Nie wiemy.

Marco spojrzał na kartkę. Poczuł, że mała łza spływa mu po policzku. To było dla niego przykre. Jakby nie był ważny. Jakby nikogo nie obchodził. Nagle przyszła Francesca. Gdy zobaczyła swoją drugą połówkę, podbiegła i zaczęła wypytywać.
- I jak?
- Ja.. - powiedział złamanym głosem - Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? Ej? Płakałeś? -  Fran spojrzała na twarz chłopaka i mu otarła łzę. - Nie smuć się. Poczekaj.. - dziewczyna szukała jego nazwiska na kartkach.
- Nie ma go tam. Na pierwszej nie ma, na drugiej nie ma. - do rozmowy włączyła się Ludmila.
Czasem była delikatna, czasem ostra. Z całą pewnością pasowała do Federico.
- Faktycznie. Chodź, idziemy do Pablo! - zdecydowała.
- Nie, nie!! Ja chyba jednak nie chcę dalej tu zdawać. Zniechęciłem się.
- Oj Marco, przestań. Błagam, chodź.
- Nie muszę się zgadzać na wszystko... - oznajmił. - Ale...
...nie potrafię ci odmówić.

Więc, poszli do pokoju nauczycielskiego, ale nie było Pablo. Zastali tam Jackie i Beto.
- Przepraszam, gdzie jest p.Dyrektor?
Ale oni nie odpowiadali, bo byli w trakcie flirtu.
Fran i Marco postanowili go szukać po całym Studiu.

Wreszcie, zadzwonił dzwonek. Para była wykończona.
- Fran, musisz iść na lekcję. - odezwał się zdyszany Marco, zmęczony poszukiwaniem Pablo i Antonio.
- Nie ma mowy. Nie idę na żadne zajęcia. Zostaję z tobą. - oznajmiła - Zresztą i tak jestem wykończona.
- Ok, to zapraszam do mnie. - powiedział chłopak z lekkim uśmiechem. Marco, Z PEWNOŚCIĄ coś knuje... - pomyślała Francesca i wtuliła się w swojego księcia z bajki.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------

Szkoda, że tylko 2 komentarze dotyczące rozdziału były pod tamtym postem. :( Może pod tym będzie więcej ;)

Ciao, XXXX

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział *4* cz. 2

Marco zszedł schodami i ujrzał tam dwóch facetów w czarnym ubraniu kłócących się ze sobą. Starał się być cicho, ponieważ zauważył, że to złodzieje. Niestety, w tej chwili zadzwonił mu telefon.
Przerażony starał się go wyciszyć, lecz na próżno. Włamywacze automatycznie odwrócili się w jego stronę. Wiedział, że sam nic nie zdziała, a tylko on był w domu. Jego rodzice pojechali do pracy, a  młodsza siostra od wczoraj nocuje u koleżanki. Oboje rzucili się na niego, Meksykanin ich odephnął.
- Słuchajcie, nie zadzwonię na policję, jeżeli stąd w tej chwili wyjdziecie! - zagrał ostro, choć w jego oczach można było wyczuć strach.
- Nie ma mowy, zabieramy stąd rzeczy!! - rzucił pierwszy złodziej i sięgnął po 7-calowego tableta.
- Jesteście pewni? W każdej chwili mogę zadzwonić...
- Yyyy... Jak teraz sobie o tym myślę.. Wiejemy!!! - krzyknął drugi i pobiegli.

Chłopak miał wyrzuty sumienia. Dlaczego nie złapał ich w worek i zadzwonił? Chyba nie miał takiej odwagi. Gnębiło go to. Zawsze chciał być jak Diego. Pełen luzu i szczęścia w życiu... jednocześnie! Z pewnością, kolega Marco był ideałem.

Od akcji z włamywaczami minęło 15 minut. Muszę się szykować do Studia, dziś mój wielki dzień.. - pomyślał i popędził do swojego pokoju. Ubrał się w rospinaną koszulę w kratę, a pod spodem miał zwykłą białą bluzkę. Założył też jeansy i czarne buty. Wykonał poranne czynności i z trudem zamknął drzwi, ponieważ złodzieje trochę rozwalili zamek. Po drodze wstąpił do kwiaciarni po czerwoną różę dla Francesci. Już od dawna chciał zostać jej chłopakiem, a kwiaty to dobre wprowadzenie do związku.

Więc popędził na przesłuchanie, a gdy już tam dotarł ustawił się w kolejce. Tuż przed nim stała jakaś dziewczyna. Z nudów postanowił się zaprzyjaźnić.
- Cześć, jestem Marco. Denerwujesz się? - zapytał.
- Tak i to bardzo. Jestem Ludmila. - odezwała się - Chcesz iść przede mną? Chyba nie jestem nastawiona psychicznie na taki stres!
- Dobrze. Mi to obojętnie. - Marco próbował zgrywać luzaka.
Zamienili się miejscami i chwilę pogadali, a potem przyszli Fede i Fran, dopingujący swoich faworytów.
- Lu, pamiętaj. Jesteś świetna i zawsze taka będziesz. Masz ogromny talent, ale nie załamuj się jeżeli nie przejdziesz. - powiedział Federico patrząc Ludmile prosto w oczy.
- Marco, ty tak samo. Jesteś najlepszy. Tylko uwierz w siebie. - doradziła mu Fran, a chłopak podarował jej różę.

I zaczęło się. Przesłuchania trwały. Pierwszy był on. Marco. Więc zaśpiewał "Ti credo" - włoską wersję utworu "Te creo". Francesca i jej przyjaciel Fede trzymali za niego kciuki. Potem jeszcze doszła Cami. I Ludmila :) .
Później była właśnie ona. Ludmi. Dziewczyna zaśpiewała "Luz, camara y accion" - piosenkę swojego chłopaka. Kolejny był Pan ideał :), który wykonał "Ven y Canta".  Teraz zostało im tylko czekać na wyniki.

----------------------------------------------------

Mam nadzieję, że Wam się podobało :) Doradźcie mi, zrobić zakładkę krótko opisującą bohaterów? Czekam na opinie :)

Ciao, XXXX

czwartek, 19 grudnia 2013

Cześć! Wracam do Was ツ + Rozdział *4* cz.1

Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą długą nieobecność, ale laptop się zepsuł :(
A teraz Rozdział *4* :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Marco szedł uliczkami Buenos Aires, zastanawiając się do jakiej szkoły mógłby się zapisać. Zaledwie parę dni temu był w Meksyku - jego rodzinnym mieście i najpiękniejszym miejscu w Ameryce Północnej. Musiał opuścić wszystkich najlepszych przyjaciół i dopiero co poznanych nowych ludzi. Na początku był zły na rodziców i potrafił się do nich nie odzywać przez parę dni. Teraz, gdy poznał Francescę żałuje tych przykrych rzeczy, których im nagadał.

Gdy przebudził się z myśli, zadzwonił do swojej prawie dziewczyny z prośbą o pomoc. Po pięciu minutach zjawiła się razem z jakąś wysoką osobą, która była ubrana we wzorzystą tunikę.
- Cześć, kochanie. Dziękuję, że przyszłaś. - powiedział Marco nie zwracając uwagi na towarzyszkę swojej Fran.
- Cześć. Widzę, że koniecznie chcesz wiedzieć kto koło mnie stoi. Czyż nie tak? - odpowiedziała z uśmiechem.
- No wiesz... Przydało by się.
- To jest Cami - moja najlepsza przyjaciółka.
- Witaj Cami. - przywitał się - Jestem Marco Tavelli.
- Hej, miło mi cię poznać!!!
- A więc Marco.. O co chodzi? - zaciekawiła się dziewczyna.
- Parę dni temu tu przyjechałem i jeszcze nie znalazłem sobie szkoły. Wiem, że tylko zmarnuję twój czas, ale mogłabyś mi pomóc? - zapytał zawstydzony.
- Przestań. Z wielką chęcią ci pomogę. Wiesz co mam dla ciebie pewną propozycję...
- Hmmm?
- Studio ON BEAT!!
- O nie, to odpada. - zdecydował. - Ja nie mam talentu!
- Nie bądź taki skromny. Wiem, że masz dar. Proponuję ci pewien układ : Pójdziesz na przesłuchanie do Studia, a jeżeli ci się nie uda to wybierzesz inną szkołę, ale błagam tylko spróbuj!!
- Niech ci będzie.
Po skończonej rozmowie Camila, Francesca i Marco poszli do domu jednej z dziewczyn przygotowywać się na casting chłopaka.

*Następny dzień*

Marco obudziły wrzaski z dołu. Natychmiast zszedł schodami i ujrzał tam....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz dopiero zobaczyłam jaka ta część rozdziału  jest krótka. Piszę mało, nie często... Jestem beznadziejna, ale dziękuję za każdy zostawiony komentarz.

MOTYWUJĄCE KOMENTARZE PISZĄ:
- Lena Tavelli;*
- Gabi Tavelli
- Martyna Blanco
- Pycia;*
- Lisa Verdas

Ciao, XXXX